niedziela, 16 października 2016

Kiedy probuje byc meski cz.2 ( Bambam - GOT7 )

Okej! A wiec jest i cześć 2 ^^ przepraszam ze trwało to tak długo ale nie chcialo mi się spać dupy i zrobić korekte :') jestem juz w trakcie pisania kolejnej części ( mam na dzieje ze nie ostatniej) i prawdopodobnie będzie ona w przyszłym miesiącu :/ ale postaram się napisać ja wcześniej!  No to... miłego czytania ^^
PS.  Przepraszam za te wszystkie błędy których nie poprawilam
PPS. To opowiadanie zaniedlugo pokaze się także na wattpadzie jak one shot z Jacksonem. Tylko będzie pod inną nazwą. Jeszcze nie wiem jaka.



Uchyliłam lekko drzwi i ujrzałam mojego przyjaciela z największą dziwką z naszej szkoły. To nie tak, że naprawde nią jest, ale ja jej poprostu strasznie nie lubię. To że ma bardzo ładną twarz, nie znaczy że może znęcać się nade mną. Nikt właściwie nie wiedział że mi to robi. Nawet on. Usłyszałam tylko jak Bambam mówi : „ Przepraszam, ale mam już kogoś.”
 Z tych słów mogłam się dowiedzieć, że wyznawała mu uczucia. Zdziwiłam się, gdy słyszałam że już kogoś ma. Przecież ja bym dowiedziała się pierwsza. Wyszłam z ukrycia i ruszyłam w ich stronę.
- Bambam! Gdzieś ty się podziewał? Wiesz jak sie martwiłam... myślałam że jakieś dupki zabrały cie gdzieś i zaczęli się nad tobą znęcać. Nigdy więcej nie odchodź bez słowa, okej? – Powiedziałam strasznie zatroskanym głosem i przytuliłam się do chłopaka. Tylko czułam, jak Jiyeon mierzy mnie tym złowieszczym wzrokiem.

- Mhm... mam rozumieć że to o niej mówiłeś. No cóż. Mówi sie trudno. Narazie. – Powiedziała i zaraz zniknęła za drzwiami.
Spojrzałam na Bambam'a. Był czerwony jak burak.
- ____, słyszałaś? - Zapytał.
- no właśnie chciałam się zapytać kim jest osoba o której nie wiem - Spuścił głowę i coś wymamrotał. Nie dosłyszałam - co powiedziałeś?
- ty...
Co? Ja? Jak to? Ja nic o tym nie wiem. Przegapiłam coś czy jak...
- ja? - dopytywałam
- no bo... mówiłaś że zawsze moge sie Tobą obronić, prawda?  No to... powiedziałem jej, że mam dziewczynę. A jak by  co to przecież mogłabyś być ty, co nie? Chyba że nie... przepraszam, jeśli sprawiłem ci kłopot - jezu.... zabij mnie! Czemu on jest tak uroczy?!
Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam.
- nic sie nie stało. Nie ważne co by sie nie działo, masz na mnie polegać. Rozumiesz? -spojrzałam na jego twarz.
- tak jest noona! - krzyknął z wielkim usmiechem na twarzyczce. Przyłożyłam swoje czoło do jego i zaczęłam się śmiać.
- co jest takiego smiesznego? - zapytał
- nic, poprostu jesteś najsłodszym człowiekiem na świecie
- nie jestem słodki! - krzyknął naburmuszony, ale po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

 Po lekcjach, gdy czekałam na przyjaciela, spotkałam Jiyeon. Minęła mnie chamsko uderzając o moje ramie w wyniku czego moja torba spadła na ziemie, a wszystko co było w środku wypadło na chodnik. Westchnęłam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Nistety Jiyeon nie mogła odpuścić i musiała mnie jeszcze kopnąć tak, że poleciałam twarzą na asfalt. Syknęłam z bólu. Chwyciłam się za nos. Poczułam że leci mi krew. Już miałam ochotę obić jej tą buźke, ale powstrzymał mnie ktoś. A mianowicie Bambam.
- noona, co ci sie stało? Krwawisz! - chwycił moją twarz w dłonie i zaczął sie dokładnie przyglądać. - kto ci to zrobił?
- nikt. Wywróciłam sie. - skłamałam
- Chodź. Trzeba to opatrzeć.

Zaciągnął mnie do gabinetu pielęgniarki. Posadził na łóżku i poszedł wziąć gaziki i wodę utlenianą. Po chwili wrócił i usiadł obok mnie. Zmoczył wacik i przyłożył go do zraniongo miejsca. Skrzywiłam się. Piekło jak cholera.
- przepraszam, ale trzeba to odkazić.
Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. W końcu Chłopak ją przerwał
- to powiesz mi w końcu, czy nie? - Popatrzałam na niego jak głupia. Wiedziałam o co chodzi, ale udawałam że jest zupełnie na odwrót. - noona, prosze.
- no dobra... - nabrałam powietrza do płuc i powiedziałam to - to wszystko, to sprawka dziewczyn. - widziałam jak na jego twarzy maluje się złość. - zaczęły się nade mną znęcać  już dawno temu. Były zazdrosne o to, że się z Tobą przyjaźnie.  Nie chciałam ci tego mówić. Nie chciałam zebyś się martwił... Ale - Wstałam - nic mi nie jest. Przecież żyje, więc jest dobrze. - zażartowałam.
- nic ci nie jest? Serio? Nawet jak złamały ci rękę nic ci nie bylo? Jak ścięły ci włosy to też nic? Jak cie zabiją to też nic sie nie stanie?! - był naprawde zły. Momentalnie zaczęłam płakać
- p-przepraszam... - pomimo że miałam spuszczoną głowę to i tak zauważył że płacze. Przytulił mnie i zaczął delikatnie głaskać po głowie.
- przepraszam. Nie chciałem żebyś płakał. - westchnął - ale ja sie serio martwie. Nie chce żeby coś ci sie stało. Następnym razem powiedz mi. Okej?
- okej.
Bylam szczęśliwa i jednoczesnie troszke zaskoczona jego zachowaniem. Nigdy taki nie był. I to on ma polegać na mnie? Chyba powoli zaczynam sie przekonywać że nie jest tylko 'uroczym braciszkiem'. Ale ma jeszcze dzisiaj i jutro żeby przekonać mnie zupełnie.

Po lekcjach jak zawsze wracaliśmy razem.
- noonaaa~ - Zaczął
-tak?
- masz może jakąś sukienke? - przystanęłam i zaczęłam sie śmiać.
-pffff Bambam ty chyba nie myślisz... Ja i sukienka? Błagam cie - łał... niezły jest. Przecież ja do szkoły nawet w spodniach chodzę. To co że mam pełno uwag za ubiór. Ja nie założę sukienki.
- ale ja serio pytam
- przecież dobrze wiesz że ja nie chodzę w sukienkach. Nawet jeśli jakąś mam to i tak jej nie założę.
- a jeśli ładnie poprosze?
- a co ci tak na tym zależy?
- eh... - westchnął - bo mój kolega chce żebym poszedł z nim dzisiaj do klubu. Ale ja sam nie pójdę, więc pomyślałem że pójdę z tobą.
- no okej ale co ma do tego sukienka? - dopytywałam
- bo... Ja... Chciałem żebyś ją ubrała...
- Bambam nie kłam. - Wiedziałam że to nie jest powód
- uhh. No dobra. Mój kolega chciał żebym wziął ze sobą dziewczynę. Ale żadnej nie mam i pomyślałem że możesz ty sie zgodzić. A sukieka potrzebna żeby pomyślał że jestem fajny że mam taką dziewczyne i wogle... Bo nie oszukujmy się noona. Ale ciało to ty masz niezłe. - Powiedział ale skarcił sie w myślach bo po tym co powiedział dostał w łeb.
- ya! O czym ty myślisz. Aish... Serio. - poważnie. Nie pomyślałabym że Bambam myśli o tym. Że myśli takiej mnie. Ale w sumie... Nawet sie ucieszyłam gdy to usłyszałam. Nie wiem czemu.
- no noona... Błagam. Tylko ten jeden raz.- Popatrzałam się na niego jak na idiote.
- o której jest ta impreza?
- o 19
- pff.. Nawet gdybym chciała to i tak bym nie zdążyła. Jest już 15 a muszę jeszcze kupić sukinke, wykąpać się, pomalować, zrobić fryzure i wiele innych rzeczy.
- ale zgadzasz sie?
- jeśli zdążę... - Zastanawiałam sie czy to dobry pomysł. Ale w sumie mogę to dla niego zrobić.
- jej! W takim razie chodźmy - Zaczął ciągnąć mnie za rękę
- ale gdzie? - Zapytałam zdezorientowana
- do sklepu. Idziemy kupić Ci sukienke
- ale ja nie mam przy sobie pieniędzy.
- ja ci kupie. Najwyżej później mi sie jakoś odwdzięczysz.

Weszliśmy do pierwszego sklepu z sukienkami. Szukałam ale nic nie znalazłam dla mne.
- noona! - zawołał przyjaciel
- co jest ? - Podeszłam do niego a przed moimi oczami ukazała sie śliczna sukienka.
- masz idź przymierz. Coś czuje że będzie ci pasowała.- podał mi ubranie a ja sama skierowałam sie do przymierzalni.
- i jak? Pasuje? - zapytał Bambam gdy nie wychodziłam
- jest trochę dziwna.
- pokaż
Niepewnie odsunęłam materiał. Bambamowi szczeka opadła na mój widok. No w sumie sukienka była śliczna. Czarna obcisła do połowy uda. Bez ramiączek przy dekolcie miała czarną kokardke a plecy były odkryte i przeplatane czarnymi sznurkami.
- ii??
- sek.... Dobrze. Dobrze w niej wyglądasz. Pasuje ci i wogle... - wiem co chciał powiedzeć i Dobrze że tego nie zrobił bo oberwałby - to ja pójdę zapłacić a ty sie przebierz.- szedł do kasy ale i tak gapił się na mnie przez co wpadł na wieszaki. Zaśmiałam sie cicho i zasłoniłam materiał.

Po wyjściu ze sklepu oboje skierowaliśmy sie do naszych domów. Bambam powiedział że przyjdzie o 18 więc. Zaczęłam sie szykować. Umyłam sie, ogoliłam nogi, pomalowałam się  i wysuszyła włosy. Za dziesięć minut miał być Bambam a ja sobie uświadomiłam że nie mam butów. Okej. Najwyżej pójdę w tenisówkach. Ubrałam sie i czekałam na przjaciela . nie czekałam długo bo po chwili Chłopak zapukał do drzwi. Otworzyłam a jemu po raz kolejny dzisiaj opadła gęba. Oczy podkreślone eyelinerem, wiśniowy błyszczyk i długie wyprostowne blond włosy idealnie komponowały się z sukienką. Bambam w prawdzie też nie wyglądał najgorzej. Granatowe rurki, biała koszulka na krótki rękaw, dżinsowa kurtka bez rękawów i jasne tenisówki. Do tego miał oczy tak samo jak ja podkreślone eyelinerem i włosy postawione na żelu. No musze przyznać że wyglądał bosko.
Zmierzył mnie z góry do dołu zatrzymując się na moich butach.
- ___. Co to jest? - zapytał wskazując na moje piękne pantofelki. Walnęłam go w głowę -  za co to?
- a za co? Gdzie 'noona'? Nie zapominaj ze starsza jestem. - ochrzaniłam go. Może nie potrzebnie, ale ma zwracać sie odpowiednio.
- przepraszam. Ale o co chodzi z tymi butami?
-nie pasują?
-nie. - odpowiedział krótko
- no bo nie mam innych no.
- aigoo aigoo.. Powinnaś wcześniej powiedzieć.
- ale zapomniałam. Trudno. Tak jest nawet wygodniej. - zeskoczyłam ze schodów jak małe dziecko
- nie trudno. Musisz mieć odpowiednie buty. Mamy jeszcze czas zdążymy pójść do sklepu.

Po zakupie butów ruszyliśmy prosto do klubu. Przed wejściem czekał na nas jego kolega z dziewczyną.
- siema - przywitał sie z Bambamem.
- ___ to jest Minhyun. Minhyun to moja dz-dziewczyna ____ - przedstawił nas sobie
- cześć ___ miło mi. A to jest moja dziewczyna Yuri
- ta mi też. - odparłam obojętnie. Przez chwilę panowała cisza, ale Bambam postanowił ja przerwać.
- em to może wejdziemy już do środka?
- no właśnie czekamy jeszcze na kogoś.. - Oznajmił Minhyun - O! Już idzie - wskazał na idącą w naszą stronę dziewczynę. Miałam zamiar odwrócić się i bez słowa pobiegnąć do domu.
- hej sorki że tak późno ale coś mi wypadło. O hej Bambam

*bambam POV *
- Jiyeon? Ty też idziesz? - zapytałem. Ja nie wiem co będzie jeśli Jiyeon znowu zrobi coś ____. Boje sie o nią. Spojżałem na ___. Stała ze spuszczoną głową. Domyślilem sie jak sie musi czuć.
- tak, a co? ____ jest to czemu ja nie moge?
- nie powiedziałem że nie możesz... Dobra chodźmy już. - powiedziałem. Objąłem ____ ramieniem i zaprowadziłem do środka. Jak Weszliśmy odrazu udeżył mnie zapach alkocholu, papierosów i nie tylko.
- trzymaj sie mnie - powiedziałem jej do ucha. ____ pokiwała tylko głową i Przysunęła sie bliżej mnie. Poszlismy do baru zamówić drinki.
- Bambam - odezwała sie Jiyeon - Chodź zatańczyć - chciała mnie zaciągnąć na parkiet ale nie zgodziłem sie
- dzisiaj tańczę tylko z ___ więc nie.
Tupnęła nogą i odeszła.

 *Mój POV *
Nie chciałam żeby Jiyeon też tu była. Wiem że mnie nie lubi i będzie robiła wszystko żeby mnie zniszczyć. Zwłaszcza że teraz jestem podawana jako 'dziewczyna' Bambam'a.
- Bamie... Ide do łazienki. Zaraz wrócę
- pójść z toba? - zaproponował. Chwile sie zastanowiłam ale powexzialam ze nie musi. Musiałam chwilę ochłonąć. Przecież nie moge pokazać Bambamowi że tak naprawde nie chce tu być. Szczerze mam dość Jiyeon. Nie chce żeby sie przy nas kręciła. Na dodatek muszę udawać jego dziewczynę. Nie żeby mi to przeszkadzało ale później może wyjść z tego jakieś nieporozumiemie i nie będzie za fajnie. Gdy wychodziłam z łazienki potknęłam sie o coś i Przewrociłam. Przede mną Stanęła ona. Położyła mi haka. Super. Już sie zaczyna. Ukucnęła i chwyciła mnie za włosy
- sluchaj. Jeśli sie od niego nie odwalisz to na serio coś ci zrobie. Mam zamiar go dzisiaj upić i uwieść, a ty mi w tym nie przeszkodzisz. Zrozumiano? Ja wiem że tak naprawde nie jesteście razem. - kiwnęłam głową na tak. Dziewczyna szarpnęła jszcze za moje włosy po czym odeszła. Zachciało mi sie płakać. Ale nie mogłam. Nie mogłam pokazać Bambamowi że coś się dzieje.
Wróciłam do znajomych. Wypiliśmy swoje drinki i poszliśmy tańczyć. Co chwile wracaliśmy do barku po alkohol. Zapomniałam że mam za słaba głowę na picie alkoholu w wyniku czego szybko się upiłam. Bambam odmawiał mi dalszego picia ale nie słuchałam go. Po raz kolejny Podeszłam do barku. Stała przy nim Jiyeon
- masz. Zamówiłam ci już - podała mi napój. To było troche podejrzane ale nie zwracałam na to uwagi. Poprostu wypiłam i wróciłam do przyjaciela. Tańczyliśmy bardzo blisko siebie. W pewnym momencie poczułam potrzebę zasmakowania jego ust. Przybliżyłam sie powoli i załączyłam nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Pamiętam jedynie to że przez chwile sie calowaliśmy a później sama nie wiedziałam co robie.

 *bambam POV *
Wszyscy byliśmy lekko upici ale ___ chyba przesadziła. Pocałowała mnie. Doslownie! Zdziwiłem się że to zrobiła bo nigdy bym sie po niej tego nie spodziewał. Zacząłem oddawać pocałunki. Całowaliśmy sie bardzo zachłannie. Byliśmy tak blisko siebie jak tylko sie dało. Odsuneliśmy się od siebie by zaczerpnąć powietrza. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. W końcu odważyłem sie
- kocham cie ___. - dziewczyna zaczęła się śmiać jak głupia. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. Wyznałem jej miłość a ona tak poprostu zaczęła się śmiać. Boże wytłumacz mi o co chodzi bo nie rozumiem. Nagle zniknęła gdzieś w tłumie ludzi. Zacząłem sie rozglądać aż  zauważyłem ją przy dj'u. Chwyciła mikrofon do ręki i stanęła na głośniku. Bałem sie że spadnie. Zaczęła sie drzeć i śpiewać do mikrofonu.
- ___!!! - wołałem ją . Chciałem tam pobiec po nią ale ktoś mnie zatrzymał. Odwróciłem sie a obok mnie stała Jiyeon
- no nieźle.... - zaczęła - nie sądziłam że da jej takiego kopa.
- o czym ty mówisz? - zapytałem wystraszony
- a o niczym. Chodź zatańczyć - zarzuciła mi ręce na szyje i chciała mnie pocałować ale ją odepchnąłem.
- Jiyeon gadaj co ty jej dałaś - byłem zdenerwowany i wystraszony tym, że coś może sie stać ___.
- tylko takie małe coś na rozluźnienie.
- ty chora jesteś!
Pobiegłem do ____. Ściągnąłem ją z głośnika i wprowadziłem z klubu. Wziąłem taksówkę i pojechaliśmy do mojego domu. ___ cały czas sie śmiała i chciała mnie pocałować. Nie pozwalałem jej na to. Wiedzialem że robi to dlatego że jest upita i że Jiyeon coś jej dała, a nie dlatego bo coś do mnie czuje.
Zaprowadzilem ___ do mojego pokoju żeby się  Położyła poszła spać. Ale kiedy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, ____ popchnęła mnie na łóżko i zaczęła całować. Starałem się jej wyrwać ale w końcu poddałem sie. Zeczęliśmy sie na wzajem rozbierać. Ja byłem bez koszulki a ____ bez sukieki. Już miałem odpinać jej stanik ale rozmyśliłem sie. Odsunąłem ją od siebie i wyszedłem z pokoju. Poszedłem do łazienki żeby sie umyć. Wróciłem żeby zobaczeć co robi, ___ w samej bieliźnie spała sobie na moim łóżku. Poszedłem do niej i przykryłem kołdrą. Wychodząc z pokoju Spojżałem na nią jeszcze i zgasiłem światło. Sam poszedłem spać do salonu.

* Mój POV *
Obudziłam się rano i rozejrzałam się po pokoju. Jakim ja cudem spałam w łóżku Bambam'a? I na dodatek w samej bieliźnie?! Pamiętam tylko że byliśmy wczoraj na imprezie. Wypiłam trochę za dużo, a potem... p - pocałowałam go? Schowałam twarz w poduszkę i zaczęłam wrzeszczec.  Nie możliwe. Dlaczego? Czemu ja to zrobiłam?  Ale ważniejszym pytaniem jest to co działo się potem. Do pokoju wszedł Bambam z dwoma kubkami.
- _____? Wszystko dobrze? Słyszałem jakieś krzyki. - usiadł obok mnie na łóżku i podał napój - zrobiłem ci kawę. - chwyciłam kubek do ręki i wzięłam sporego łyka przez co później żałowałam bo poparzylam se język.  Chłopak zaczął się śmiać. Uderzyłam go pięścią w ramię żeby przestał. Dopiero teraz zauważyłam że siedzę pół naga. Zrobiłam się czerwona i szybko zakryłam kołdrą.
- Bamie... powiedz.
- co takiego?
- em... C-co się wczoraj stało? - Byłam trochę wystraszona. Nie wiedziałam zupełnie nic. A co jeśli zrobiliśmy TO? Bambam westchnął i się położyl na łóżku.
- prawie mnie zgwałciłas. - Powiedział strasznie poważnie. Wystraszyłam się. Ale po chwili zaczął się śmiać. Troche mi ulżyło na myśl że to żart.
- aish... nie żartuj sobie.
- ale ja mówię poważnie. Pocałowałaś mnie w klubie potem uciekłas. Weszłaś na głośnik i darłaś się do mikrofonu. Poszedłem żeby cię z tamtąd ściągnąć. Później pojechaliśmy do mnie do domu. Zaprowadziłem Cię do mojego pokoju a ty się na mnie rzuciłaś. - zamurowało mnie. Nie. To nie mogła być prawda.
- a-a-ale nie zrobiliśmy tego?
- nie. - uffff... odetchnełam z ulgą. Położyłam się obok chłopaka.
- Przepraszam że sprawiłam ci tyle kłopotów.
- nic się nie stało przecież. Dobrze że nie zachciało ci się skakać z tych głośników. - zaczęliśmy się śmiać. - a to ubierzesz się w końcu czy będziesz tak siedziała przez resztę dnia? - spojrzałam na niego a potem na siebie. Zrobiłam się cała czerwona I rzuciłam w chłopaka poduszka. Zaśmiał się i wyszedł z pokoju.

* parę godzin później *
Wieczorem bambam postanowił że mnie odprowadzi. Szliśmy właśnie w parku. Lubiłam to miejsce. To właśnie tutaj moja mama poznała mojego tatę. Wierzyłam że i ja poznam tu miłość swojego życia. Chciałam się zakochać. Nie wiedziałam jakie to uczucie więc chciałam je poznać. Ale za każdym razem kiedy myślę o miłości myślę też o bólu jaki ze sobą niesie. Niektórzy myślą że miłość jest piękna i kolorowa. Ja myślę, że tak wcale nie jest. Znaczy może i jest się szczęśliwym jak jest się zakochanym, ale i tak każdy potem cierpi. Mama mi powiedziała że miłość niesie ból i cierpienie. Ale daje też siłę żeby to przezwyciężyć. Ci którzy sobie z tym nie radzą i rozstaja się, nigdy nie byli w sobie tak naprawdę zakochani. Dlatego ja nie związe się z nikim prócz z  facetem którego naprawdę będę kochała.
Szliśmy sobie spokojnie aż w końcu Bambam przystanął. Odwróciłam sie by na niego spojrzeć. Głowę miał spuczoną.
- co jest?- Podeszłam do niego ale on się odsunął.  Zmartwiłam się trochę
- 4 dni... - wyszeptał ledwo słyszalnie - dzisiaj jest ostatni dzień.
- na co? - nie rozumiałam o co mu chodzi
- miałem 4 dni żeby Ci udowodnić. - 4 dni... Chciał minie przekonać że nie jest małym dzieckiem.
- faktycznie.  Dzisiaj jest juz dzień 4... nie myślałam że bierzesz to na poważnie. .. - podrapałam się w tył głowy.
- ale to było na poważnie. Teraz pytanie: czy w ciągu tych dni zmieniłaś o mnie zdanie? - Zaczął się przybliżać - co teraz o mnie sądzisz? Dalej jestem twoim " uroczym młodszym braciszkiem"? Czy... może kimś innym? - stał już dosłownie 5 cm przede mną.
- ja..em.. - Byłam zaskoczona jego zachowaniem. Nie wiedziałam co powiedziec. To prawda. Nie był już moim braciszkiem. Zmieniłam o nim zdanie. Stał się bardziej męski. To jak się o mnie martwił, opiekował się mną i mnie bronił... zmieniło moje zdanie o nim.
- no słucham?
- nie...
-co "nie"? - stał zbyt blisko mnie. Zrobiłam się cała czerwona. Ale dlaczego do cholery tak zareagowałam?!
- nie jesteś braciszkiem...
- nie jesteś pod wpływem alkoholu? - zapytał
- co? Nie
- Czyli teraz mogę ci to wyznać?  - ujął moje policzki w dłonie
- czek... co? O czym ty mówisz? - ten spojrzał mi jeszcze w oczy po czym mnie pocałował. Znowu Zdziwiłam się jego zachowaniem. Dlaczego? Jak? Czemu to zrobił? Powoli się ode mnie odsunął. Przez moją głowę przechodziło tysiące myśli.
- kocham cie.
- Bambam... ja...